niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 6. Uświadomienie prawdy

Teraz widzę jak stęskniłam się za Hagridem. Brakowało mi jego ciepłej herbaty ze świeżych ziół, wielu opowiadań, najnowszych szkolnych plotek. To coś czego nigdy nie zapomnę. Tak samo jak kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam. Sześć lat temu wysiadając z pociągu, zwrócił od razu moją uwagę. Nie tylko dla tego że był wyższy ode mnie o całą mnie i trochę, czy to że stał obok niego duży stary pies. Zobaczyłam w niego przyjaciela, osobę godną zaufania. 

Niestety przyszedł czas na pożegnanie. Prócz zajęć czy wymigiwań nie mogę się z nim widywać. Co by powiedzieli inni? Rodzice.. nie byli by zbytnio tym faktem zadowoleni szczególnie że mam zabronione zadawanie się z zakonem. Mama uważa że tak będzie lepiej, nie chce mnie narazić ani rodziny na złość czarnego pana. Ale ciężko jest zmienić środowisko, szczególnie kiedy tak bardzo jestem związana z przyjaciółmi.

Hagrid starał się mnie podnieść na duchu, nawet przytulał ale to nic zbytnio nie dawało. Rozpacz mnie zbyt pochłaniała , ale doceniam wszystkie próby. 
-Mionka właśnie, chłopcy przekazują list. Biedny Ron prawie się nie załamał jak mi go dawał. Na Merlina! -krzyknął  rozlewając wodę na nowy obrus. 
-Oj, pomogę, nie przejmuj się - zabrałam szybko ręcznik i powycierałam mokry stolik, obrus szybko powiesiłam na oknie.
-I  co my bez ciebie zrobimy? 
-A ja bez was..? 
-Z tego co wiem twoi rodzice, oczywiście ci biologiczni to dobrzy ludzie, pomimo tego kim są.
Zrobiłam duży łyk herbaty - tak, są naprawdę bardzo mili, widać że mnie kochają.
-To na pewno oni tobie ze wszystkim pomogą. A właśnie Snape mówił że ostatnio słyszy sama wiesz kogo mają dzisiaj pewne spotkanie. Dotyczące ciebie między innymi. Ale jakby co nic nie wiesz.
-Zgaduję że dotyczy to nowych rekrutów.
-Kochana tego to nawet Snape nie wie a tym bardziej ja.
-Pozostaje mi jedynie zgadywać. Ale ci okrutni ludzie są bezwzględni. Nie mam pojęcia co im przyjdzie do głowy.
-Musi być dobrze, bądź dobrej myśli. A właśnie! Z tego co dobrze pamiętam młody Malfoy ma ci o wszystkim powiedzieć. 
-Już bym wolała Snape'a.. on jest nie możliwy. Zadumany w sobie laluś..
-I w dodatku synalek tatusia.
-Dokładnie, staram się z nim wytrzymać..
-Ja to bym się trzymał z daleka od niego -kolejny łyk herbaty -dopijmy i uciekaj już, żeby nic się nie przydarzyło po drodze. 
-Do zobaczenia i dziękuję za list
Wtuliłam się w  brązowy płaszcz przyjaciela i szybko wyszłam aby tylko nikt mnie nie zobaczył.

Trzymałam w ręku list od chłopaków. Znalazłam bezpieczne miejsce na pieńku w lesie, pośród roślin i kilku latających komarów. Wysunęłam z pomiętej koperty pergamin równie pomięty jak koperta. Ręce mi się trzęsły, zaczęłam czytać na głos.
-Droga Mionko!
Wszyscy wiemy jak musi być ci ciężko. Ale nie tylko tobie. Ron cały czas rozpacza że nigdy nie znajdzie tak fajnej dziewczyny jak ty. Ginny boi się że może ci się coś stać. Ale ja nie znam tak odważniej, sprytnej i inteligętnej dziewczyny jak ty. Zawsze pozostaniesz naszą cudowną przyjaciółką bez której nawet nie umiemy spakować torby. Ale wiem że sobie doskonale poradzisz. 
Będzie ciężko z widywaniem się, a raczej żeby spędzić chociaż trochę czasu razem. Wiemy że Snape i Malfoy chcą z ciebie zrobić idealną ślizgonke, taką z krwi i kości, będą cię pilnować na każdym kroku.
Wybacz że nie mogłem ci tego powiedzieć w oczy ale jest zbyt duże ryzyko że coś pójdzie nie tak. I przed ostatnia rzecz, sowy będą kontrolowane i zawartość lisów. Nie odpisuj. Najwyżej jakoś w poniedziałek po historii uda nam się pogadać.
Trzymam kciuki.
Kocham cię! Nie daj się!
- Twój oddany Harry 
i Ron
Nie wiem kiedy łzy zaczęły mi spływać po twarzy, nie mogłam opanować emocji. Czy to oznacza że nigdy nie będę żyć tak jak wcześniej? Nigdy nie będzie już tak samo. To że będę ich widywać na korytarzu to nie to samo co spędzanie każdego dnia z nimi. Stracę naszą przyjaźń. Która się rozpadnie, jeśli już się nie rozpadła w drobny mak.

Nie czekając na nic, zabrałam list i wcisnęłam do tylnej kieszeni czarnych spodni. Szybkim krokiem poszłam do zamku z nadzieją że znajdę chłopaków, jeśli przed tym Draco czy Snape nie znajdą mnie.

Wychyliłam lekko głowę zza drzwi wielkiej sali, chciałam upewnić się czy kogoś tam nie ma. A w tym czasie Harry często jada śniadanie.
-Smith a ty co się tu czaisz? Szukasz kogoś? Bo mnie tam nie ma - Poczułam jego zimny oddech na karku, jedyne co było przyjemne to zapach owoców które wyraźnie czułam.
-To nie twój interes -zrobiłam krok do przodu a on złapał mnie za biodra i pewnym szybkim ruchem odwrócił i przyciągnął do siebie.
-No widzisz jednak mój -chwycił mocniej, przysunął głowę pod moje ucho i powiedział zimnym i chłodnym głosem -pilnuj się mam cię na oku.
Draco zauważył idącego w naszą stronę rudego chłopaka. Szybko oparł mnie o ścianę, chwycił za policzki i zaczął namiętnie całować.


A już jutro kolejny rozdział ;)  Zachęcam do komentowania, podzielcie się ze mną opiniami -xdayxlightx


piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 5. Świat według Dracona Malfoy'a

Sobota 9:38.
Draco podniósł się lekko, starając nie obudzić się śpiącej, małej królewny na jego kolanach. Zerknął za okno. Słońce unosiło się już nad wielką salą, ptaki latały nad powierzchnią jeziora, pierwszoroczni wesoło bawili się na błoniach, nikt nie krzyczał, nie było słychać żadnego dzwonka na zajęcia, było spokojnie.
W końcu sobota!
Chłopak pocałował w czoło młodszą siostrę, odsunął ją na środek łóżka, przykrył mają królewnę kołdrą i poszedł do łazienki.
Małą królewnę?
Draco kochał swoją siostrę bardziej niż kogokolwiek. Jego mała królewna była dla niego wszystkim, małym skarbem, dbał o nią. Tak to prawda, lecz nie okazywał jej tyle miłości, ile powinien. Przy kolegach starał się zachować status tego bez uczuć, twardego, pyskatego ślizgona. Będąc sam z Katy, robił z nią dosłownie wszystko. Potrafił zrobić jej warkoczyki, bawić się lalkami. Zrobić obiad. Wszystko! Okazywał jej tyle uczuć, bardzo ją kocha, ponad wszystko.
Niestety ich rodzice mają inne zmartwienia na głowie niż to, jak się czują ich dzieci, czy może nie trzeba ich przytulić, przeczytać książkę na dobranoc. Draco on małego był wychowany na najlepszego, pyskatego, tego, który jest lepszy od innych. Ale nie tylko. Od najmłodszych lat był skazany na bycie śmierciożercą. Wmawiano mu, że szlamy nie zasługują na świat magii, że czysta krew jest najlepsza. Wpajano mu nienawiść, złość do mugolaków.
Z Katy było tak samo, na szczęście dziewczynka od małego była inna. Zawsze uśmiechnięta, przyjacielska. Kolegowała się ze wszystkimi, nawet małymi czarownicami „brudnej krwi”.
A to wszystko zasługa Draco, on jej wieczorami czytał baśnie, przynosił ciasteczka, kiedy mała była chora, pomagał jej zdobywać nowe znajomości, zastępował jej rodziców przez te lata, kiedy oni mieli ważniejsze sprawy.
Draco Malfoy człowiek o kilku twarzach właśnie zaczął poranny prysznic. Nałożył solidną ilość szamponu na już dość tłuste włosy i małą ilość znanej, męskiej odżywki do włosów.
W międzyczasie spłukiwania płynów słyszał zza drzwiami dziewczęce śmiechy. Najgłośniejszy był śmiech jego małej siostry, słyszał jak Katy wierci się na łóżku i prosi Hermione by przestała ją łaskotać. On uśmiechnął się lekko pod nosem i zakończył krótki odświeżający prysznic.

Jak każdy weekend młody Malfoy zaczął solidnym treningiem. Porządne śniadanie, mocna kawa, uniknięcie pchły Pensy i w końcu mógł robić coś co uwielbiał. Latając w chmurach czuł się wolny jak ptak. Nikt nie zawracał mu głowy. Unosił się jak wysoko chciał, udoskonalał swoje umiejętności,chciał być dobry, aby jego drużyna nie przegrywała. Nie chciał kolejny raz dopuścić Potter'a do znicza.
Nie znosił przegrywać, czuł się upokorzony. Chwilami byś wyśmiewany przez starszych ślizgonów, kiedy tylko był wolniejszy czy kiedy tylko ten nic nie warty, przyjaciel i obrońca wszystkim szlam i mugoli wybraniec był po prostu lepszy. Oczywiście Ci co go wyśmiewali, nigdy nie mówili tego przy nim, nie chcieli żeby to się wydał. Dobrze wiedzą kim są jego rodzice, bali się z nimi zadzierać, szczególnie z jego ojcem.
Sam go się nie raz bał. Lucjusz kiedy Draco miał 10 lat uderzył go w twarz, i to aż tak poważnie że złamał mu nos. Ale jego syn podrósł, stał się odważniejszy i bardziej pyskaty. Pamięta do dzisiaj jedną sytuację kiedy stanął różdżka w różdżkę ze swoim „wspaniałym tatusiem”. Nie bał się go wtedy i nie boi do teraz. Ma na niego kilka asów w rękawie i stary Malfoy nie zadziera z synem.
Całkiem inna sytuacja jest z Narcyzą, troszczy się o swoje dzieci, pomaga im, zajmuje się nimi kiedy tylko jej męża nie ma w domu. Draco nie raz miał w niej oparcie, chociaż często mu brakowało jej matczynej miłości i ciepła.

-Okey kochanie, dzięki za dzisiaj, dobrze nam poszło. -Draco wylądował bezpiecznie na boisku. Chwycił w dłonie swoja ukochaną miotłę. Właśnie dzięki niej mógł się odprężyć, zapomnieć o wszystkich cholernych problemach i fałszywych ludziach wokół niego. Pomimo że nie on jedyny miał ten model miotły to dla niego była jedyna w swoim rodzaju.
-Draco! - Katy wskoczyła mu na szyję i mocno go przytuliła.
-Jesteś sama księżniczko? - podniósł ją i przytulił do siebie.
-Taaak, Hermiona poszła do pana Hagrida ale patrzyła jak idę do ciebie. -uśmiechnęła się i wtuliła w jego blond jasne włosy.
-Ach ta Granger... zabrała cię chociaż na śniadanie?
-Tak, zjadłyśmy te pyszne gofry z jagodami i bitą śmietaną takie jak jedliśmy na obiadek tydzień temu. No ty byłeś zajęty dziewczynami... i nic prawie nie zjadłeś... musiałam iść do Marry bo ty nawet nie słyszałeś jak mówię do ciebie i ta taka co siedziała tobie na kolankach to mówiła że jestem nie potrzebna i mam sobie iść, bo tylko przeszkadzam...
Draco widział że Katy ma już łzy w oczach, nie pomyślał że było jej tak przykro. Ale faktycznie, to kolejna słabość blondyna.
Ładne dziewczyny. Przy wymalowanej ładnej, zgrabnej lasce nie przejdzie obojętnie. W ostatnim czasie ślizgonki te starsze i młodsze, wykorzystują jego małą słabość żeby podlizać się i zdobyć popularnego i przystojnego 16 latka. On ich nie traktuje na poważnie, myśli o nich tylko jako panienki na jedną noc.
One nie mają tego czegoś, wszystkie są takie same. Nawet nie zakochał bym się w żadnej. Większość z nich to napalone małolaty, którym odbija popularność do głowy. A inne mają mnie po prostu za ładnego debila, przy którym będą dobrze wyglądać.
One nie myślą o miłości, zresztą dobrze bo ja tak samo. Żadna nie jest mnie warta, bo na pewno taka 13 latka nie da mi tego czego chcę, nie zrozumie mnie, w ogóle skąd taka dziewczynka wie o miłości? Nic, tyle co pierwszoroczny o zaklęciach materiału ze starszych klas. A nie sorry, jest Granger.
Ale kurcze żadna o mnie nic nie wie, jaki jestem naprawdę. I oprócz Katy czy diabła nie mam potrzeby chwalić się żadnej o moim zajebistym dzieciństwie.
W naszej szkole jest tyle tępych lasek, że wątpię że którakolwiek zrozumiała by w pełni mnie i moje problemy. Może nie poznałem jeszcze żadnej takiej dziewczyny. Bo większość klei się do mnie, przynajmniej jest jakiś ubaw i mały pożytek z tego.
Ale koniec tego żenującego narzekania. Muszę się czegoś w końcu napić, zająć się małą tak żeby zapomniała o tym głupim incydencie ze mną i Dafne w roli głównej.


Ten rozdział przeznaczyłam tylko i wyłącznie na opis Draco. Wszystkie te opisy przydadzą się w dalszej części opowiadania. 
-xdayxlightx 

niedziela, 24 stycznia 2016

Nowości!



Okey.. jednak rozdział nie został dodany, ale przekierowuje was na mój ff o 5sos. Tam wczoraj dodałam 3 rozdział. A kolejny rozdział Dramione dodam do piątku.
( Pod nazwą xdayxlightx znajdziecie również mój twitter gdzie będę zamieszczać informacje dotyczące opowiadań. )
>>> http://goodgirl5sos.blogspot.com/ :) Zapraszam serdecznie

xdayxlightx

sobota, 9 maja 2015

Zwiastun

https://m.youtube.com/watch?v=mjAIF4XLOJk
 Okey a to o cudny zwiastun.. przepraszam że tak długo.. ale no nie wyszło. Jeszcze nauka, zajęcia.. i wg.. i postaram sie jak najwcześniej dodać kolejny rozdział.
A i dziękuję za jakże prze cudowny zwiastun :)

Tutaj znajdziecie stronkę gdzie można zamówić swój zwiastun na bloga. Przepraszam że to nie button.. ale no nie dam rady zrobić.


niedziela, 14 grudnia 2014

Ogłoszenie

Dziękuje za tyle wyświetleń. Bardzo dziękuje. Ale nie wiem czy to czytacie? Proszę was o komentarze, pozytywne i negatywne. Wszystkie się przydadzą.

Jak na razie mam brak weny i pomysłów na bloga. Mam naukę i czytanie ogólnie dużo tego ale przewiduje że dodam gdzieś w czwartek więc bądźcie czujni. Pozdrawiam. -Hermi.

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 4.Jedna cholerna łza.

Stałam pod wielką salą sama, myśląc nad moją miłością, czy znajdę kogoś idealnego. Rozmyślań miałam wiele w dodatku na jeden temat. Rozmyślałam chyba przez 15 minut.
Kiedy podbiegły do mnie Luna i Lavender. Moje najlepsze przyjaciółki co prawda z innych domów ale rozumiałyśmy się jak nikt. Kiedy jednej było źle reszcie też. Znamy się od 5 lat, zawsze po szkole chodzimy razem do biblioteki, na błonie lub też na śniadanie. Bez nich nie wiem co bym zrobiła. Chyba siedziała bym w komórce na miotły, albo na boisku.
-Hermiona. -obie przytuliły mnie mocno. Minęły zaledwie dwa miesiące odkąd mnie nie widziały i tu takie szczęście. Oczywiście one się widziały przecież mieszkają nie daleko. Ja niestety dalej więc jakoś nie było okazji się zobaczyć.
-Hey. -Przytuliłam je.
-Zmieniłaś kolor włosów. Jaka blondynka. -zaśmiała się Lavender. I powtórka z rozrywki, uwielbiam je ale byłam trochę poważniej sza. Nie śmiałam się w wszystkiego, nie zachowywałam jak małe dziecko.
-Tak jak widać. Nie wiecie jak się stęskniłam za wami. -uśmiechnęłam się. One odwzajemniły to.
-Ładnie ci tak, teraz byś pasowała do Malfoy'a. -zaśmiała się pod nosem. To mnie nie bawi! Ja nigdy z nim nie będę. W tym momencie przyszła Pensy, durna dziewczyna która kocha się z Draco już od pierwszej klasy. Królowa,zawsze pyskata. Tapeta na twarzy i nigdy nie dopięta koszula. Durna zawsze przez nią tracimy punkty, idiotka która popisuje się jak tylko może. Musi być najlepsza i pomiatać innymi jak tylko się da. Szczególnie przeszkadzam jej ja! Bo niby kocham Draco i chce jej go odebrać.
-Hej szlamciu, o przepraszam Smith bo niby nie jesteś mugolaczką. Wiedz że ja się na to nie nabiorę. -Popatrzyła na mnie lekko z góry, była ode mnie wyższa jeszcze stała na obcasach to już dopiero. Odwróciłam wzrok.
-Cześć Pensy.. miło cię widzieć. I wiedz że to nie jest kłamstwo.
-Jasne, pewnie to robisz tylko żeby poderwać Draco tak? Jeszcze masz z nim pokój.
Draco przechodził właśnie koło nas wpatrywał się na Pensy która stała naprzeciwko mnie. Od razu Pensy widząc Draco zrobiła krok w jego stronę.
-Cześć Draco. -uśmiechnęła się do niego.
-Hey.
-Idziemy razem na kolację? -Poprawiała włosy. Pewnie chce zwrócić jego uwagę.. Idiotka
Draco spojrzał na mnie, przez krótką chwilę. Odwrócił się w stronę Pensy. -Tak. -wszedł na salę trzymając Pensy za rękę. Dziewczyny momentalnie spojrzały na mnie.
-Czy tylko mi się zdawało czy pan doskonały Malfoy spojrzał na ciebie. -Powiedziała Lavender. Miałam już ją walnąć on nie jest doskonały jedynie tępy.
-Zdawało ci się!
-Ale ja też to widziałam -Wtrąciła się Luna. Ja spojrzałam na salę, na Draco i Pensy. Nie wiem co to było, ale znowu to poczułam to głupie uczucie. Nie chce tego. Odmawiam, słyszysz serce i głowo ja tego uczucia w tej chwili nie chciałam. Miłość? Nie a zazdrość? Ni.. Tak. Nie co ja mówię nie powinnam o tym myśleć. Pensy i Draco się idealnie dobrali idiotka i idiota. Bo ja i Draco to dwa różne światy. Nie pasujemy do siebie. Ta miłość nie ma prawa bytu, istnienia.
-Wszystko ok?
-Tak, idziemy coś zjeść?
-Tak.
Weszłam razem z dziewczynami na salę, od razu przykułam wzrok Draco. Pensy tylko nawijała w kółko jedno i to sam czyli jaka ona nie jest i że Draco jest super i wg Zobaczyłam Katy jak siedzi sama, więc postanowiłam odejść od dziewczyn, które chyba i tak nie zauważyły że poszłam. Patrzyłam na Katy, widać było że jest smutna może coś się stało. To ja to zauważyłam a jej braciszek nie, o zapomniałam jest zajęty Pensy. Usiadłam koło Katy, spojrzałam na nią, dotknęłam jej dłoni.
-Hej Katy wszystko dobrze? -spojrzałam na jej smutną twarzyczkę.
-Hejka, spadłam z miotły, bo chciałam trochę polatać i teraz łokieć mam trochę od krwi, troszkę mnie boli. Byłam w skrzydle i pani mi opatrzyła ale nadal boli.
-Przejdzie zaraz. -Razem popatrzyłyśmy na Pensy która siedziała na kolanach Draco, całowali się, tulili, wygłupiali. Czemu ja tak nie mogę mieć? Nie rozumiem, niczemu nie zawiniłam jestem dobrym człowiekiem to czemu tak nie mogę jak inny jak np. Oni?
-Wolała bym gdybyś ty się tak całowała z Draco, Pensy nie jest fajna. Ale ty tak. -stwierdziła Katy, Po czym przytuliła się do mnie.
-Miło mi że to mówisz ale.. -spojrzałam w jej oczy, żal mi jej było nie chciałam żeby była rozczarowana, bardziej smutna niż jest jeszcze z powodu upadku z ręki i pewnie w dalszym ciągu bolącej ręki. -.. masz rację. -Nie wiem. Musiałam to powiedzieć. Pewnie było by jej przykro. Spojrzałam jeszcze raz na nich Kogo ja oszukuje też bym tak chciała, ale czy koniecznie z Draco? On ma swoją Pensy. Podobał mi się strasznie, ale to już było i nie wiem czy też tak będzie.. Nie umiem tego stwierdzić żadne obliczenia z numerologi mi nie pomoże, wróżbiarstwo odpada. W żadnym przypadku nie stwierdzę czy dalej mi się podoba. Głowo, serce dajcie mi jakiś znak.. jaki kol wiek.
-Katy idziemy do dormitorium?
-Yhy.
Wstałam od stołu, przechodziłam obok naszej zakochanej pary, która w dalszym ciągu całowała się. Patrzyłam na Draco
-Malfoy idę z Katy do jej pokoju, bo ją ręka boli a wy się tu całujcie dalej. -To ukłucie w sercu, zabolało. Patrzyłam uważnie na każdy ich ruch, na każde dotknięcie ust. Też bym tak chciała.. życie jest nie fair nienawidzę tego zawsze to ja muszę być ta najgorsza.. Jedna łza wyleciała mi z okna, wpływała pomału po policzku, aż dotarła do brody w końcu spłynęła w dół na rękę Malfoy'a.
Odeszłam, nie mówiąc ani słowa. Nie rozumiem co się stało Czemu? Ta łza, ta jedna cholerna łza! Czemu? Nie chce płakać, nie przez niego, nie w tym momencie. Wyszłam szybko z sali, Katy za mną ledwo nadążając. Szłam w stronę dormitorium, zwolniłam tępo tak że Katy szła spokojnie koło mnie. Katy coś śpiewała pod nosem, ja tylko myślałam to się stało kilka minut temu, na wielkiej sali w czwartek co?
Weszłam do pokoju, usiadłam na łóżku a Katy szukała czegoś w rzeczach Draco. Patrzyłam uważnie na małą Malfoy. Czemu Draco taki nie może być, dobry, miły, przyjaciel ski? Aż trudno uwierzyć że on i Katy to rodzeństwo, oczywiście są podobni z wyglądu ale charaktery to totalne przeciwieństwa tak jak czarny i biały czy dobry i zły. Katy rozwalała jego ubrania w poszukiwaniu jakieś rzeczy.
-Katy czego szukasz?
-Pensy zabrała mi wisiorek ostatnio jak u nas była w wakacje i dała to chyba fretce, bo widziałam jak ma to w torbie więc musi pewnie gdzieś tu być. -stwierdziła, nadal przeszukując wisiorka który widocznie był dla niej cenny, wartościowy. A ta wredna Pensy jej zabrała, aż tak się nie dziwie ale czemu go wzięła Katy nie chciała o tym gadać. Ja wpatrywałam się tylko w okno, w widoki widziałam jezioro, las. Ogólnie dużo.. kawałek zamku, domek Hagirda. Właśnie Hagrid! Muszę go odwiedzić, zapomniała bym na śmierć. Ciekawe jak tam u niego?
W tym momencie do pokoju wszedł Draco z Parkinson na rękach. Malfoy miał ślady szminki na twarzy. Od razu odwróciłam wzrok. Pensy od 4 lat dręczyła mnie szczególnie i okrutnie. Wymyślała różne plany upokorzenia mnie lub sprawdzenia mnie w różnych sytuacjach o np. Co zrobię jak obleją mnie szlamem? Albo co będzie jak zamknie mnie w pustej klasie. Żałosne!. No niestety musiałam to jakoś znosić, teraz zmieniłam się jestem dojrzalsza, po ważniejsza. Nie dam się na żadne żarty. O kiedyś było jeszcze że udawała moją przyjaciół kę ale to jej minęło po kilku godzinach...
Katy usiadła za mną, na łóżku. Rozpuściła moje włosy i zaczęła układać w warkocz.
-Ładnie ci będzie w warkoczu, przeczytasz mi? -spytała Katy podając mi do ręki książkę Baśnie barda Beedle’a: Opowieść o trzech braciach”
-Jak ona będzie czytać to ja wychodzę. -powiedziała Pensy, całując Dracona w policzek i wychodząc trzaskając drzwiami.
Otworzyłam na pierwszej stronie.
-To czytam... Było raz trzech braci, którzy wędrowali opustoszałą, krętą drogą o zmierzchu. Doszli w końcu do rzeki zbyt głębokiej, by przez nią przejść, i zbyt groźnej, by przez nią przepłynąć. Bracia znali się jednak na czarach, więc po prostu machnęli różdżkami i wyczarowali most nad zdradziecką tonią. Byli już w połowie mostu, gdy drogę zagrodziła im zakapturzona postać. I Śmierć przemówiła do nich. Była zła, że tym trzem nowym ofiarom udało się ją przechytrzyć, bo zwykle wędrowcy tonęli w rzece. Nie dała jednak za wygraną. Postanowiła udawać, że podziwia czarodziejskie uzdolnienia trzech braci, i oznajmiła im, że każdemu należy się nagroda za przechytrzenie Śmierci.I tak, najstarszy brat, który miał wojownicze usposobienie, poprosił o różdżkę, której magiczna moc przewyższałaby moc każdej z istniejących różdżek, za pomocą której zwyciężyłby w każdym pojedynku – różdżkę godną czarodzieja, który pokonał Śmierć! I Śmierć podeszła do najstarszego drzewa rosnącego nad brzegiem rzeki, wycięła z jego gałęzi różdżkę i dała najstarszemu bratu, mówiąc: „To różdżka z czarnego bzu, zwana Czarną Różdżką. Mając ją w ręku, zwyciężysz każdego”.Drugi w kolejności starszeństwa brat, który miał złośliwe usposobienie, postanowił jeszcze bardziej upokorzyć Śmierć i poprosił o moc wzywania umarłych spoza grobu. I Śmierć podniosła gładki kamień z brzegu rzeki, dała mu go i powiedziała, że ów kamień ma moc ściągnięcia umarłego zza grobu.Potem Śmierć zapytała najmłodszego brata, co by chciał od niej dostać. A był on z nich trzech najskromniejszy, a także najmądrzejszy, więc nie ufał Śmierci. Poprosił o coś, co pozwoliłoby mu odejść z tego miejsca, nie będąc ściganym przez Śmierć. I Śmierć, bardzo niechętnie, wręczyła mu swoją Pelerynę-Niewidkę.Wówczas Śmierć odstąpiła na bok i pozwoliła trzem braciom przejść przez rzekę i powędrować dalej, co też uczynili, rozprawiając o przygodzie, która im się przytrafiła, i podziwiając dary Śmierci.I zdarzyło się, że trzej bracia się rozstali, każdy poszedł własną drogą.Pierwszy brat wędrował przez tydzień lub dwa, aż doszedł do pewnej dalekiej wioski i odszukał czarodzieja, z którym się kiedyś pokłócił. Mając Czarną Różdżkę w ręku, nie mógł przegrać w pojedynku, który nastąpił. Zostawił ciało martwego przeciwnika na podłodze, a sam udał się do gospody, gdzie przechwalał się głośno mocą swojej różdżki, którą wydarł samej Śmierci i dzięki której stał się niezwyciężony.Tej samej nocy do najstarszego brata, który leżał w łóżku odurzony winem, podkradł się inny czarodziej. Zabrał mu różdżkę i na wszelki wypadek poderżnął gardło.I tak Śmierć zabrała Pierwszego brata.Tymczasem drugi brat powędrował do własnego domu, w którym mieszał samotnie. Zamknął się w izbie, wyjął Kamień, który miał moc ściągania zmarłych zza grobu i obrócił go trzykrotnie w dłoni. Ku jego zdumieniu i radości natychmiast pojawiła się przed nim postać dziewczyny, z którą kiedyś miał nadleję się ożenić, zanim spotkała ją przedwczesno śmierć.Była jednak smutna i zimna, oddzielona od niego jakby woalem. Choć wróciła zza grobu, nie należała prawdziwie do świata śmiertelników i bardzo cierpiała. W końcu ów drugi brat, doprowadzony do szaleństwa beznadziejną tęsknotą, zabił się, by naprawdę się z nią połączyć. I tak Śmierć zabrała drugiego brata.Choć Śmierć szukała trzeciego brata przez wiele lat, nigdzie nie mogła go znaleźć. Dopiero kiedy był w bardzo podeszłym wieku, zdjął z siebie Pelerynę-Niewidkę i dał ją swojemu synowi. A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata.
Draco siedział koło mnie, Katy powoli zamykały się oczy, widać było że jest śpiąca.
-Fajne opowiadanie. -stwierdziła Katy, opierając głowę o mnie a nogi o kolana Malfoy'a. -Mogę dziś spać u was?
-Tak
-Nie -powiedział Draco
-To twoja siostra, a poza tym miała dziś mały upadek.
Kretyn. Nawet nie pozwoli własnej siostrze spać z nim. Nie dorzeczne.
-Dobra już, możesz tu spać Katy.
,..,..,..,..,..,
Leżałam na łóżku, koło mnie Katy a koło niej Fretka. Co prawda łóżko nie było takie małe ale nie było aż tak wygodnie.
-Draco czemu ty jesteś z Pensy? -spojrzała na niego.
-My nie jesteśmy razem, po prostu lubimy się bardzo. A poza tym fajnie całuje.. Ale ty tego nie zrozumiesz bo jesteś mała. Najlepiej to się nie wtrącaj!
-Ona jest nie miła. I nie pasujecie do siebie, ale ja wiem do kogo byś pasował. -Katy tylko nie mów o mnie, bo to nie jest prawda.
-No do kogo?!
-Do Hermiony. -Zaczął się śmiać pod nosem, ja odwróciłam się do niego plecami do nich. Zasnęłam.. później Katy, i na końcu Arystokrata Draco.
 

środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 3.Pani Malfoy

-Dobrze masz wszystko kochanie? -stałam na peronie 9 i 3/4 razem z mamą i tatą. Byłam przejęta, nowy rok. Więcej nauki. Może nowe przyjaźnie. Zobaczymy.
-Tak wszystko. -przy sobie miałam moją torbę. W torbie książkę, chusteczki. Błyszczyk coś do jedzenia na drogę i pamiętnik. Reszta bagażu była w innym przedziale. -To do soboty. -przytuliłam się do mamy. I poszłam w stronę wejścia. Weszłam do pociągu szukałam wolnego przedziału. Większość była zajęta. Zauważyłam z jednym przedziale Blaisa i Katy. Skoro oni są to może być też Malfoy ale raz grozi śmierć dam radę.
-Mogę z wami usiąść? -zapytałam stojąc w drzwiach.
-Tak. -powiedzieli Katy i Blaise jednocześnie. Weszłam do przedziału usiadłam przy oknie koło Katy. W tym momencie do przedziału wszedł Draco, z plecakiem. W ręku miał trochę słodyczy dla Katy.
-Mam tylko.. -przerwał w połowie zdania. Widocznie był zaskoczony na mój widok. Tak że aż mu mowę odjęło. -Tylko czekoladowe żaby. -podał jej słodycze i wpatrywał się uważnie na mnie.
-Dzięki fretko. -powiedziała Katy ja zaśmiałam się pod nosem podobnie jak Blaise.
-Mówiłem nie mów tak!
-Dobrze wiem że gubisz futerko ale nie bądź zły bo Hermiona się przestraszy. -Zaczęłam się śmiać, jak nigdy. Blaise podobnie. Katy tylko patrzyła na Draco Ha ha teraz to się mogę śmiać. Fretka gubi Futerko, genialne. -Przepraszam fretko.
-No ale śmieszne. -widać że był zirytowany całą sytuacją. Skrzyżował ręce. Siadł koło diabła. Ja wyciągnęłam książkę, otwarłam na stronie 271 i trzymałam zakładkę którą sama zrobiłam.
-Co czytasz? -popatrzyła na książkę.
-Taką książkę.
-O czym?
-O miłości. Jak dwie osoby łączą się pomimo trudności jakie spotykają ich na drodze. Głównymi postaciami jest kobieta która żyje w swoim świecie. Jest samotna. I jest mężczyzna który próbuję zniszczyć jej idealny świat. I tak zakochują się w sobie.
-A jak oni wyglądają?
-Pisze tylko że kobieta jest trochę niższa od niego i chyba mają podobny kolor włosów. Ale to możesz sobie wyobrazić, nie koniecznie musi być tak jak jest opisane.. Ja sobie wyobrażam pewną dziewczynę którą poznałam i takiego chłopaka. Są mugolami...
-To ja wyobrażam sobie ciebie i może. -popatrzyła na Draco. On nie wiedział o co chodzi, ja od razu się kapnęłam. -i Fretkę.. tak i ty i Draco. -Blaise śmiał się pod nosem. Ja zdziwiłam się słowom Katy, chyba podobnie jak Malfoy. To nie było realne że on się ze mnie zakochuje a ja w nim. Nikt by tak nie pomyślał, ale widocznie Katy ma bujną wyobraźnię i wyobraziła sobie mnie i jego. Jak by tak pomyśleć to zgadza się jedynie wygląd i mój świat oraz on jak niszczy mój idealny świat ale wątek zakochania nie wchodzi w grę! Nie ma mowy że ja z nim.
Draco poparzył zły na Katy.
-Bo tak sobie wyobraziłam. A pasujecie do siebie. Z wyglądu, a szczególnie z włosów. -zaśmiała się.
-No, Hermiona Malfoy. -powiedział ironicznie diabeł
-Weź się nie odzywaj. -wstałam i wyszłam z przedziału.
-No i co zrobiłeś, poszła sobie. -Wstał i wyszedł za mną, przyszedł czas na rozmowę, twarz w twarz. Stałam przy otwartym oknie, wiatr delikatnie rozwiewał mi włosy. Patrzyłam na kraj obraz, chciałam się pozbyć z głowy Hermiona Malfoy. Nigdy tak nie będzie nigdy nie będzie nas. Nie ma dla nas żadnych szans, żadnych. Nie wiem co by musiało się stać żebym się z dogadała a co dopiero zakochała!
Zostałam godzina. I będzie spokój zostanę sama, ja i książka. A ten kretyn da mi święty spokój.
,..,..,..,..,..,
-A więc skoro wszyscy zostali przydzieleni do domów, chcę powiedzieć jeszcze kilka słów. -Siedziałam koło Blaisa i wpatrywałam się w Dumbledora. -... yy Jak wiecie każdy z was ma jakiś status krwi. Czysta, Pół Krwi lub Mugolak. -w tym momencie większość poparzyło na mnie. Ale ja nie jestem mugolakiem! -i każdy powinien szanować drugiego. Bez względu na to czy jesteśmy w Raveclaw czy Hufflepufle albo jaki mamy status krwi. I jeśli mógł bym coś powiedzieć. -Dyrektor popatrzył na mnie. Wiedziałam o co chodzi, bałam się ale pewnie nie powie tego w prost. -Pewna czarodziejka która uczy się tutaj, jest obecna tu na sali razem z nami. Wszyscy myślicie że jest mugolaczką... ale tak nie jest. Jej rodzice są czarodziejami czystej krwi tak jak ona. Państwo Smith nie życzyli sobie żebym publicznie mówił jej imię, i tego nie zrobię. Ale wiedzcie że wszyscy którzy w jaki kol wiek sposób urazili ją w karygodny sposób powinni ją przeprosić. Nie oczekujcie wybaczenia. Ale postawicie się na jej miejscu. Każdy człowiek ma plusy i minusy ale nikt nie powinien nikogo wytykać palcami w powodu innego statusu krwi, takie zachowanie jest złe i karygodne. Więc mam nadzieję że zatrzymacie w sercu moje słowa...
Czułam się dziwnie. Z jednej strony czułam się dobrze, że już nikt nie będzie mi zagrażać. W jaki kol wiek sposób mnie poniżać. Mam szczerą nadzieję że tak zostanie.
-Dobrze i ostatnia sprawa, pokoje w tym roku każdego z was przydzieliliśmy do jakiegoś pokoju. Po uroczystej kolacji wasi opiekunowie przedstawią wam listę. A teraz Smacznego. -Na stole pojawiły się wszelkiego rodzaju dania. Wszystko co najlepsze, od wszelkiego rodzaju soków po wieli stos owoców. Nie licząc tego wszyscy szeptali między sobą kto może być tą osobą o której mówił Dyrektor. Oczywiście ja byłam tą osobą i tylko Blaise, Katy i Dracon wiedzieli że to ja. Katy patrzyła na mnie cały czas z początku stołu. Blaise nie przejmował się tym i wręcz pożerał kurczaka. Ja nie miałam apetytu, nie dość że nie miałam humoru to jeszcze nie byłam głodna. W spokoju oczekiwałam na listę, z kim w tym roku będę mieć pokój.

,..,..,..,..,
-Teraz wy, piąty rok. -Snape podszedł do nas, piątego roku. Byłam tam ja, Draco, Blaise, Nott, Pensy, Astoria, Grabb, Goyle … -A więc.... -Snape zaczął wyczytywać po kolei. Każdy od razu udawał się do swojej sypialni. Czekałam na siebie, tak ja i Draco. Myślałam o najgorszym.
-Draco Malfoy i Hermiona Smith, macie razem pokój. -Od razu szczęka mi opadła Kur.. co! Nie jeszcze czego nie zgadzam się!
-Nie ja się nie zgadzam!
-Przykro mi ale wasze matki tak uzgodniły. Więc wyjścia nie macie.
-Jak to?
-No tak to -powiedział chłodno Profesor. - i niestety macie wspólne łóżko, dla waszego szczęścia nie tylko wy tak macie. -uśmiechnął się kącikiem ust i odszedł Snape.
Teraz to nie wiem co zrobię. Jak moja mama mogła mi to zrobić to jak, nie rozumiem. Wiem że nasze mamy się kolegują ale żebym miała z nim pokój! To przegięcie, i w dodatku mam z nim jedno łóżko. Chyba przeniosę się na ziemię. Nie mam wyjścia. A spać z nim nie będę na 100%

,..,..,..,..,..,..,..,
Weszłam do pokoju, gdzie Pan Draco rozpakowywał się. Moje rzeczy zostały już wcześniej rozpakowane.. więc nie zostało mi nic innego jak czytanie. Albo uczenie się na kolejny dzień. Wybrałam inną opcję. Zabrałam koc, przykryłam nim fotel. Wzięłam część poduszek z łóżka, i położyłam na oparciu.
-Co ty robisz? -popatrzył ze dziwieniem na mnie, uklepującą poduszki.
-Będę tu spać, bo z tobą na jednym łóżku spać nie będę.
-Możesz teraz zostawić to co robić i pogadać ze mną na spokojnie, chciałbym cię przeprosić.
-Przeprosiny nie wymarzą mi z pamięci 4 lat upokarzania przez ciebie i twoich kolegów! Pomyśl jak byś się czuł na moim miejscu. Poniżany, wyśmiewamy, samotny. I to wszystko przez ciebie! Ty to wszystko nakręcałeś.. ty. Nie Blaise lub Pensy. Tylko ty! -miałam łzy w oczach, każde słowo bolało mnie bardzo.. Ciężko mi było co kol wiek teraz powiedzieć.
-Ja przepraszam. Pomyliłem się, nie jesteś Szlamą.. Uwierz mi zawsze miałem złe wspomnienia z mugolami, szlamami. Nienawidzę ich i mam do tego powody!
-Nigdy nie byłem szlamą! Nie wiesz jak to jest kiedy tak cierpisz! Przez osobę do której się coś czuło!
-wiem.. co? -To prawda w trzeciej klasie podobał mi się, widziałam w nim coś wyjątkowego. Ale to minęło. I już chyba nie wróci. Teraz bym nie potrafiła poczuć do niego tego cudnego uczucia kiedy kiedyś czułam.
-W trzeciej klasie, czułam coś do ciebie, czegoś co nie czułam nigdy w życiu -Miłość- Ale to nigdy nie wróci!
-Nie miałem pojęcia.
-Nie dziwnie się. Bo ty nigdy nie potrafiłeś spojrzeć na mnie, uśmiechnąć się do mnie! Zawsze.. czemu nie wiem. Myślałam wtedy że ty też coś czujesz do mnie, ale się pomyliłam. -usiadłam na łóżku, on usiadł koło mnie, wpatrywałam się długo w jego piękne stalowe oczy. W sercu poczułam coś dziwnego. W pewnym sensie ukłucie.
To kiedyś już czułam jak się nie mylę to 2 lata temu.. kiedy... O nie nie, to nie może powrócić nie teraz. Odmawiam! Proszę tylko nie to!
-Smith, nie wiesz co do ciebie czuję nie wiesz tego. Nie potrafię jej tego powiedzieć nie. Teraz nie później nie. Małymi stopniami i się uda. Będziesz kiedyś ze mną zobaczysz. -Pomyślał Draco
-Na pewno nie chcesz spać ze mną? -zapytał nie śmiale.
-Dzisiaj nie. -wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki się przebrać.
Nie potrafię tak.. nie dam rady z nim. A jeśli to uczucie powoli wraca? Nie nie i jeszcze raz nie! Muszę przestać o nim myśleć!
Zabrałam piżamę w półki, i ręcznik. Zamknęłam się na klucz. Polowi ściągnęłam ubranie. Położyłam je na koszu i weszłam pod prysznic. Tego potrzebowałam zimny prysznic. Umyłam głowę, nałożyłam odżywki na włosy.
Ubrałam się w piżamę, spojrzałam w lustro. Nie potrafiłam się uśmiechnąć, nie umiałam.. za dużo mu powiedziałam. Ale jak już powiedziałam to trudno niech wie co kiedyś do niego czułam.. Wyszłam z łazienki. Draco leżał na łóżku, zostawiająć trochę miejsca dla mnie. Widocznie mnie nie słuchał.
Położyłam się na fotelu. Wiecznie było mi nie wygonie!
-Tak się nie da.
Wstałam z fotela. Zabierając wszystko. Ułożyłam się wygodnie koło Draco, odwrócona do niego plecami. Starałam się nie myśleć o nim ale to było z byt trudne
-Dobranoc Smith.
-Dobranoc Malfoy.
,..,..,..,..,..,
-koniec zajęć możecie wyjść, -Skończyła się lekcja zaklęć. Zdobyłam 10 p. Dla domu, czyli nic nowego. Ich „kujonka” zbiera jak zawsze punkty na każdych zajęciach. Bo np. wprzeciwnieństwie od Pensy, nie maluje się tak często albo nie staram zwrócic na siebie uwagi pewnego blondyna. Tylko uczę się pilnie, a przede wszystkim słucham na zajęciach. I wygląda to tak że najczęściej przez niektórych tracimy punkty, mianowicie Draco, Pensy.. lub Blaisa. A ja ratuje nasze punkty i udzielam odpowiedzi. Czasami Dafne. A tak to nikt inny.
Wyszłam z sali, ostatnia. Z książkami w ręku, szłam w kierunku wielkiej sali. Patrzyłam jak inne pary całują się przy oknie, lub tulą się do siebie. Fajnie by tak było, mieć taką osobę która by cię przytulała całowała. Nadawała ci sens życia. Żebym miała po co żyć, ja chyba szczególnie bym tak chciała. Chcę mieć idealnego chłopaka, w moim wieku. Powinien być ode mnie wyższy. Blondyn, niezwykłe oczy, nie zielone czy niebieskie. Tylko jakieś wyjątkowe, najlepiej szare.. w których mogła bym się w nich przyglądać. Żeby mnie rozumiał, wspierał. Kochał jak nikogo innego. Żeby był miły, ale nie za miły, nie był chamski nie wkurzał mnie na każdym kroku. O i żeby mnie całował i przytulał jak będę chciała.
Człowiek szuka miłości, bo w głębi serca wie, że tylko miłość może uczynić go szczęśliwym”