niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 6. Uświadomienie prawdy

Teraz widzę jak stęskniłam się za Hagridem. Brakowało mi jego ciepłej herbaty ze świeżych ziół, wielu opowiadań, najnowszych szkolnych plotek. To coś czego nigdy nie zapomnę. Tak samo jak kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam. Sześć lat temu wysiadając z pociągu, zwrócił od razu moją uwagę. Nie tylko dla tego że był wyższy ode mnie o całą mnie i trochę, czy to że stał obok niego duży stary pies. Zobaczyłam w niego przyjaciela, osobę godną zaufania. 

Niestety przyszedł czas na pożegnanie. Prócz zajęć czy wymigiwań nie mogę się z nim widywać. Co by powiedzieli inni? Rodzice.. nie byli by zbytnio tym faktem zadowoleni szczególnie że mam zabronione zadawanie się z zakonem. Mama uważa że tak będzie lepiej, nie chce mnie narazić ani rodziny na złość czarnego pana. Ale ciężko jest zmienić środowisko, szczególnie kiedy tak bardzo jestem związana z przyjaciółmi.

Hagrid starał się mnie podnieść na duchu, nawet przytulał ale to nic zbytnio nie dawało. Rozpacz mnie zbyt pochłaniała , ale doceniam wszystkie próby. 
-Mionka właśnie, chłopcy przekazują list. Biedny Ron prawie się nie załamał jak mi go dawał. Na Merlina! -krzyknął  rozlewając wodę na nowy obrus. 
-Oj, pomogę, nie przejmuj się - zabrałam szybko ręcznik i powycierałam mokry stolik, obrus szybko powiesiłam na oknie.
-I  co my bez ciebie zrobimy? 
-A ja bez was..? 
-Z tego co wiem twoi rodzice, oczywiście ci biologiczni to dobrzy ludzie, pomimo tego kim są.
Zrobiłam duży łyk herbaty - tak, są naprawdę bardzo mili, widać że mnie kochają.
-To na pewno oni tobie ze wszystkim pomogą. A właśnie Snape mówił że ostatnio słyszy sama wiesz kogo mają dzisiaj pewne spotkanie. Dotyczące ciebie między innymi. Ale jakby co nic nie wiesz.
-Zgaduję że dotyczy to nowych rekrutów.
-Kochana tego to nawet Snape nie wie a tym bardziej ja.
-Pozostaje mi jedynie zgadywać. Ale ci okrutni ludzie są bezwzględni. Nie mam pojęcia co im przyjdzie do głowy.
-Musi być dobrze, bądź dobrej myśli. A właśnie! Z tego co dobrze pamiętam młody Malfoy ma ci o wszystkim powiedzieć. 
-Już bym wolała Snape'a.. on jest nie możliwy. Zadumany w sobie laluś..
-I w dodatku synalek tatusia.
-Dokładnie, staram się z nim wytrzymać..
-Ja to bym się trzymał z daleka od niego -kolejny łyk herbaty -dopijmy i uciekaj już, żeby nic się nie przydarzyło po drodze. 
-Do zobaczenia i dziękuję za list
Wtuliłam się w  brązowy płaszcz przyjaciela i szybko wyszłam aby tylko nikt mnie nie zobaczył.

Trzymałam w ręku list od chłopaków. Znalazłam bezpieczne miejsce na pieńku w lesie, pośród roślin i kilku latających komarów. Wysunęłam z pomiętej koperty pergamin równie pomięty jak koperta. Ręce mi się trzęsły, zaczęłam czytać na głos.
-Droga Mionko!
Wszyscy wiemy jak musi być ci ciężko. Ale nie tylko tobie. Ron cały czas rozpacza że nigdy nie znajdzie tak fajnej dziewczyny jak ty. Ginny boi się że może ci się coś stać. Ale ja nie znam tak odważniej, sprytnej i inteligętnej dziewczyny jak ty. Zawsze pozostaniesz naszą cudowną przyjaciółką bez której nawet nie umiemy spakować torby. Ale wiem że sobie doskonale poradzisz. 
Będzie ciężko z widywaniem się, a raczej żeby spędzić chociaż trochę czasu razem. Wiemy że Snape i Malfoy chcą z ciebie zrobić idealną ślizgonke, taką z krwi i kości, będą cię pilnować na każdym kroku.
Wybacz że nie mogłem ci tego powiedzieć w oczy ale jest zbyt duże ryzyko że coś pójdzie nie tak. I przed ostatnia rzecz, sowy będą kontrolowane i zawartość lisów. Nie odpisuj. Najwyżej jakoś w poniedziałek po historii uda nam się pogadać.
Trzymam kciuki.
Kocham cię! Nie daj się!
- Twój oddany Harry 
i Ron
Nie wiem kiedy łzy zaczęły mi spływać po twarzy, nie mogłam opanować emocji. Czy to oznacza że nigdy nie będę żyć tak jak wcześniej? Nigdy nie będzie już tak samo. To że będę ich widywać na korytarzu to nie to samo co spędzanie każdego dnia z nimi. Stracę naszą przyjaźń. Która się rozpadnie, jeśli już się nie rozpadła w drobny mak.

Nie czekając na nic, zabrałam list i wcisnęłam do tylnej kieszeni czarnych spodni. Szybkim krokiem poszłam do zamku z nadzieją że znajdę chłopaków, jeśli przed tym Draco czy Snape nie znajdą mnie.

Wychyliłam lekko głowę zza drzwi wielkiej sali, chciałam upewnić się czy kogoś tam nie ma. A w tym czasie Harry często jada śniadanie.
-Smith a ty co się tu czaisz? Szukasz kogoś? Bo mnie tam nie ma - Poczułam jego zimny oddech na karku, jedyne co było przyjemne to zapach owoców które wyraźnie czułam.
-To nie twój interes -zrobiłam krok do przodu a on złapał mnie za biodra i pewnym szybkim ruchem odwrócił i przyciągnął do siebie.
-No widzisz jednak mój -chwycił mocniej, przysunął głowę pod moje ucho i powiedział zimnym i chłodnym głosem -pilnuj się mam cię na oku.
Draco zauważył idącego w naszą stronę rudego chłopaka. Szybko oparł mnie o ścianę, chwycił za policzki i zaczął namiętnie całować.


A już jutro kolejny rozdział ;)  Zachęcam do komentowania, podzielcie się ze mną opiniami -xdayxlightx


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz